
Kanadyjskiej kolarce udało się wybronić możliwości udziału w kobiecych zawodach.
Rachel McKinnon przeczytała wyniki badania, które wskazują, że supresja testosteronu u kobiet transpłciowych ma ograniczony wpływ na zmniejszenie siły mięśni, szczególnie w udach.
Mimo to, Rachel, która jest faworytką do obronienia swojego tytułu w sprincie 35-44 podczas Masters Track Cycling Championships w Manchesterze w sobotę, powiedziała Sky News, że transpłciowe kobiety mają prawo do uprawiania sportu konkurencyjnego.
„Wszystkie moje dane medyczne mówią, że jestem kobietą” - powiedziała. „Mój lekarz traktuje mnie jak kobietę, moje prawo jazdy nazywa mnie kobietą, ale ludzie, którzy sprzeciwiają się mojemu istnieniu, nadal chcą myśleć o mnie jak o mężczyźnie. Istnieje stereotyp, że mężczyźni są zawsze silniejsi niż kobiety, więc ludzie myślą, że w sporcie to nieuczciwa przewaga. Zapobiegając rywalizacji kobiet trans lub wymagając od nich przyjmowania leków, odmawiasz im praw człowieka”.
Zapytana, czy bierze pod uwagę możliwość, że kobiety transpłciowe zachowały fizyczną przewagę nad kobietami-zawodniczkami cis (termin używany do opisania osoby, która identyfikuje się z tą samą płcią, którą jej przydzielono przy urodzeniu), McKinnon odpowiedziała: „Czy to możliwe? Tak, to jest możliwe, ale są elitarne kolarki torowe, które są większe ode mnie. Istnieje wiele rozmiarów i sił ciała, możesz odnieść sukces z bardzo różnym kształtem ciała. Na przykład w Wielkiej Brytanii, spójrz na Victorie Pendleton, mistrzynię olimpijską - jakie ona ma drobne nogi."
Niektórzy konkurenci McKinnon mają zupełnie inny punkt widzenia. Victoria Hood nie konkuruje w Manchesterze, ale w przeszłości ścigała się z Rachel McKinnon. Powiedziała: „To nie jest skomplikowane, nauka istnieje i mówi, że to niesprawiedliwe. Męskie ciało, które przeszło męski okres dojrzewania, nadal zachowuje swoją przewagę, to nie ustępuje. Współczuję takim osobom. Mają prawo uprawiać sport, ale nie mają prawa wchodzić w dowolne kategorie”.