
Jak i kiedy zrodził się pomysł powstania (Nie)wyśpiewanych piosenek?
Jest to dość trudne pytanie. Myślę, że zdecydowanie lockdown przyczynił się do tego. Sporo wolnego czasu, a w szufladzie teksty, do których napisałem muzykę i trochę takich, będących bardziej wierszami – sporo nowych powstało w trakcie tworzenia tej „książeczki”.
Zatem tytuł „tomiku” odnosi się właśnie do tych dwóch kategorii tekstów: posiadających muzykę i nie…
Zdecydowanie tak. Wiele z utworów, które znalazły się w zbiorku, nigdy nie stanie się piosenkami, choć nigdy nie mów nigdy (śmiech!), a do innych z pewnością napisze jakąś muzykę w przyszłości. Zresztą to się właśnie dzieje i niekoniecznie ja będę wykonywać te dziełka, ale… zaprzyjaźnieni artyści polskiej sceny.
(Nie)wyśpiewane piosenki nie są typowym zbiorem poetyckim. Zawierają wywiad z Tobą, zdjęcia, „dobre słowo” od przyjaciół artystów. Skąd taki pomysł?
Nazwa zbiorku, jak i koncepcja jego zawartości, to pomysł pisarki i poetki Agnieszki Kuchni-Wołosiewicz, która również redagowała całość.
Rzeczywiście wiele osób, mogących już zapoznać się z tą pozycją, chwali sobie dość nietypową zawartość. Obok tekstów piosenek i wierszy jest też wywiad ze mną opatrzony kilkoma fotografiami. Znalazło się także miejsce na właśnie tzw. dobre słowo od przyjaciół artystów. Agnieszka pokusiła się też, jako polonistka, na pokazanie (w oparciu o analizę jednego z moich tekstów) różnorodności motywów występujących w tych dziełkach, a także środków poetyckich, które są charakterystyczne dla mojej twórczości.
Początkowo myślałem, że poradzę sobie sam z wydaniem takiej pozycji. To jednak nie są proste sprawy i musiałem poprosić o pomoc fachowca. W związku z tym pomyślałem o Agnieszce – jednej z moich emigracyjnych bratnich dusz artystycznych i… to był strzał w dziesiątkę. Nasza współpraca zaowocowała powstaniem zbiorku, o którym rozmawiamy. Jeśli w przyszłości będę robił podobną „rzecz”, na pewno „uderzę” do niej. Mam nadzieję, że jeszcze nie ma mnie dosyć… (śmiech!)
Agnieszka jest moją koleżanką redakcyjną i cechuje ją wyjątkowa cierpliwość… (śmiech!) Mówisz, że już się napracowała, więc Jej „odpuśćmy”, a nasza uwaga niechaj skupi się teraz na okładce „tomiku”, będącej pracą uznanego artysty!
Pracę na okładkę wykonał mój kolega z lat młodości, Darek Klimczak. Każda piosenka to zawieszona na drzewie gitara. Z kolei ono samo, ukazane w ruchu – niczym pędząca karuzela, jest symbolem kreacji, tworzenia. Drzewo na pustkowiu – pustyni plastiku…
Okładka została zrobiona przez Darka specjalnie dla mnie. Świetnie wyczuł moje intencje, gdyż od razu spodobał mi się pierwszy Jego pierwszy projekt!
Z naszej rozmowy wnioskuję, że jest szansa, iż w przyszłości któreś z „niewyśpiewanych” piosenek będziemy mogli jednak usłyszeć w Twoim wykonaniu?
Tak. Od momentu, kiedy oddałem książkę do druku, minęło trochę czasu. Napisałem muzykę do kilku piosenek. Mam już całkiem realny obraz recitalu opartego na tych dziełkach - projekt na dwie gitary, czyli ja i Jarek Kocoń. Być może wyjdzie z tego płyta .
Co jest w tej książeczce takiego, że warto (a nawet trzeba) ją mieć w swojej biblioteczce?
Myślę, ze każdy znajdzie w niej kawałek siebie, choć opisanego moimi słowami. Może ktoś uroni łzę, może ktoś się uśmiechnie – a choćby dla takich chwil warto czytać!
Aguś, świetna robota. Jak zawsze!