
- Aktorka tłumaczy, że warunki na planie nie zawsze jej odpowiadały.
- Zarówno ona, jak i jej partner nie najlepiej znosili zamknięcie we wspólnej willi z innymi uczestnikami.
- Podkreśla, że wspólne mieszkanie i nieustanna obecność kamer wprawiały ją w zakłopotanie.
W programie „Power Couple pary będą rywalizować ze sobą w różnych konkurencjach. Współpraca partnerów oraz wzajemne zaufanie będą decydujące. W kolejnych odcinkach wspólną willę opuszczą kolejne osoby. Ewa Kasprzyk tłumaczy, że format nie przypadł jej do gustu.
– Chyba nie mogłabym być w „Big Brotherze”, chociaż kiedyś proponowali mi udział w edycji VIP. Zupełnie inaczej jest przez trzy miesiące robić film i grać rolę. Wiemy, że gdy kończy się plan, to znów mamy swoją prywatność. Natomiast w tym wypadku kamera towarzyszy nam nieustannie. Ciągle nagrywaliśmy wypowiedzi i prosili nas o kolejne wywiady. Wchodzili nam do pokoju i prosili o możliwość nakręcenia różnych sytuacji bardzo nam bliskich. Czułam się zażenowana
– mówi Ewa Kasprzyk.

Podobnego zdania jest partner aktorki, który razem z nią brał udział w codziennych zmaganiach.
Michał Kozerski przyznaje, że podczas kręcenia programu tęsknił za swobodą, naturą i nie mógł przyzwyczaić się do ciągłego obcowania z kamerami.
– To zamknięcie nam przeszkadzało. Mimo że towarzyszył nam piękny teren i warunki były luksusowe, to świadomość tego, że musimy spędzić w tym miejscu trzy tygodnie, nie wpływała na nas dobrze. Raz udało nam się uciec poza obiekt, pojechaliśmy w góry
– tłumaczy.
Ewa Kasprzyk zwraca uwagę na swoją przekorną naturę.
Przyznaje, że nie lubi wykonywać czyichś poleceń.
W konsekwencji, będąc zamknięta na planie programu, wielokrotnie planowała, jak może się wydostać z luksusowej willi.
Zauważył to jej partner, żartując, że jest szkodnikiem.
– Michał mówił, że broję. Bo gdy była zamknięta furtka, przeskoczyłam przez płot. Musieliśmy oczywiście udać się tam, gdzie nie wolno. Ale to też jest taki mały brój
– mówi aktorka, wskazując na narzeczonego.