
Sturgeon w piątek ogłosiła, że od poniedziałku wchodzi w życie zakaz podróży z wyjątkiem uzasadnionych przyczyn ze Szkocji do Manchesteru i pobliskiego Salford oraz przyjazdu z tych dwóch miast do Szkocji, co jest efektem licznych przypadków indyjskiego wariantu koronawirusa na tym obszarze.
W tych dwóch miastach ich liczba w stosunku do populacji faktycznie należy do najwyższych w kraju, ale jest nieznacznie tylko wyższa od Dundee w Szkocji, gdzie dodatkowych restrykcji rząd Sturgeon nie wprowadził.
Burnham oskarżył Sturgeon o hipokryzję i wskazał, że decyzja została podjęta bez żadnej konsultacji.
- Byłem naprawdę rozczarowany, gdy w piątek pierwsza minister Szkocji ogłosiła niespodziewanie - przynajmniej dla nas - zakaz podróżowania.
Dokładnie o to Szkocka Partia Narodowa zawsze oskarża rząd westminsterski - pomiatanie ludźmi.
SNP traktuje północ Anglii z taką samą pogardą, wprowadzając to (tj. zakaz podróży) bez żadnych konsultacji z nami.
Po prostu uważam, że to podwójne standardy, hipokryzja
- mówił w niedzielę Burnham.
Zapowiedział też, że będzie się domagał od szkockiego rządu wyjaśnień, w jaki sposób zamierza zrekompensować mieszkańcom i firmom z Manchesteru poniesione straty, które, jak wskazał, czasem sięgają tysięcy funtów.
Sturgeon w poniedziałek odparła, że jej zadaniem jest zapewnienie Szkocji tak dużej ochrony, jak to możliwe.
- Zawsze dobrze dogadywałam się z Andym Burnhamem.
Jeśli chce rozmowy dorosłych ludzi, musi tylko podnieść słuchawkę telefonu.
Ale jeśli - jak podejrzewam, że może być w tym przypadku - chodzi bardziej o wywołanie sporu ze mną w celu podbudowania jego pozycji w staraniach o przywództwo Partii Pracy, to nie jestem zainteresowana
- oświadczyła.
Sturgeon i Burnhama do tej pory faktycznie sporo łączyło, bo obydwoje z zasady krytykują konserwatywnego premiera Borisa Johnsona.
Zarazem zarówno konserwatyści, jak i laburzyści często krytykowali Sturgeon za wprowadzanie restrykcji innych niż w pozostałych częściach Zjednoczonego Królestwa, wykorzystując ochronę zdrowia publicznego do podważania jedności kraju.
Burnham jest powszechnie postrzegany jako potencjalny główny kandydat do zastąpienia w roli lidera Partii Pracy Keira Starmera, którego notowania w ostatnim czasie wyraźnie słabną.