
Według brytyjskich mediów, raport z dochodzenia Sue Gray, urzędniczki służby cywilnej, jest obecnie przeglądany przez prawników pod kątem tego, czy publikacja jakichś jego fragmentów nie wpłynęłaby na rozpoczęte w tym tygodniu policyjne śledztwo w tej samej sprawie.
Dokument nie został jeszcze przesłany do biura premiera.
Johnson zapytany w czwartek, czy planuje opóźnić publikację raportu, odparł:
"Absolutnie nie. Musimy po prostu pozwolić, by niezależne śledztwo było kontynuowane".
Ale równolegle z pytaniami dotyczącymi czasu publikacji raportu, pojawiają się również spekulacje, czy zostanie on w całości udostępniony publicznie. Zapytany o tę kwestię, Johnson potwierdził.
"Oczywiście. Nie mogę dodać nic ponad to, co powiedziałem wczoraj, ale podtrzymuję to, co powiedziałem w Izbie Gmin"
- zapewnił.
Premier przyrzekł złożyć oświadczenie i odpowiedzieć na pytania w Izbie Gmin, gdy tylko raport zostanie upubliczniony.
Ze względu na zaplanowany porządek obrad w Izbie Gmin, publikacja raportu w czwartek jest mało prawdopodobna.
Tymczasem dziennik "The Guardian" podał w czwartek, że kilkudziesięciu posłów Partii Konserwatywnej wstrzymuje się do czasu publikacji raportu z wysłaniem listów domagających się wewnątrzpartyjnego głosowania nad wotum nieufności dla Johnsona jako lidera.
W tej grupie ma być ponad 20 posłów, którzy w przeszłości pełnili stanowiska rządowe.
Gazeta, powołując się na źródła w Partii Konserwatywnej, twierdzi, że w razie głosowania, Johnson nie mógłby liczyć nawet na poparcie wszystkich obecnych członków rządu, uwzględniając w tym także wiceministrów.
Aby głosowanie nad wotum nieufności się odbyło, musi taki wniosek złożyć przynajmniej 15 proc. klubu poselskiego konserwatystów, czyli obecnie 54 posłów.
Ale jeśli lider partii obroni się w głosowaniu, następny taki wniosek może być złożony dopiero po roku.